Nie lubię kazań

“Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą. Biada wam (…) bo przemierzacie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekłą niż wy sami.” /Mt 23, 13- 15/

 Dziś w Ewangelii Chrystus kieruje do nas bardzo mocne i trudne słowa. Tak. Kieruje je do nas. Nie tylko do kapłanów, zakonników i osób konsekrowanych. Kieruje je do wszystkich, którzy na mocy chrztu włączeni są w Jego Królewskie Kapłaństwo. I choć moje pierwsze skojarzenie z tą Ewangelią dotyczyło zarzutu wobec kapłanów i pozwoliło ‘wybielić’ własne oblicze, tym bardziej zachęciło do spojrzenia w głąb serca, do zdemaskowania wewnętrznego faryzeusza, który miga się od powierzonej mu odpowiedzialności za konkretnego brata i siostrę w Kościele. Tego obłudnika, który pod płaszczykiem troski o Kościół, tak lubi oceniać, umniejszać i krytykować.

W czasie wakacji, kiedy kiedy miałam okazję uczestniczyć w Eucharystii w różnych parafiach, pojawiło się we mnie pytanie: Dlaczego kapłani troszcząc się i zabiegając o tych, których w Kościele nie ma, zapominają o nas, o tych wszystkich, którzy spragnieni Żywego Słowa przychodzą, ale nie spotkawszy Go – odchodzą zasmuceni. Tak często podczas kazań słyszałam o tym, czego nie powinnam robić, a co robią ci, których w kościelnych ławkach próżno szukać. Tak często słyszałam ciekawe opowieści z wakacji, relacje spotkań towarzyskich, czy pełne pasji opowieści o hobby głoszącego. Czułam się winna, tego, że nie jestem tym, kogo chciałby przed sobą widzieć płonący kaznodzieja. Czułam się winna, odkrywając, jak każde kolejne jego słowo, budzi we mnie wewnętrzny sprzeciw i krzyk – “ja przyszłam posłuchać o Chrystusie!” Dziś czytając tę Ewangelię, mogę spojrzeć głębiej. Jakie jest moje serce? Co robię, by otwierać, a nie zamykać Królestwo, które jest coraz bliższe? Czy modlę się za kapłana który, będzie mi głosił Słowo, czy tylko potrafię okazać niezadowolenie z tego co usłyszałam? Czy potrafię poprosić Boga, o pokorę dla głoszącego, by jego słowa robiły miejsce i przestrzeń do działania Słowa Żywego. Skoro tak bardzo potrzebuję Chrystusa, czy proszę Boga, by ten, którego namaścił, potrafił mi Go przynieść?

Chcę modlić się o świętość kapłanów, by przyjmowali wiernych jak Paweł, Sylwan i Tymoteusz. “Zawsze dziękujemy Bogu za was wszystkich, wspominając o was nieustannie w naszych modlitwach. (…) Wiemy, bracia, przez Boga umiłowani o wybraniu waszym, bo nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się samym tylko słowem, lecz mocą i działaniem Ducha Świętego oraz wielką siłą przekonania.” /1 Tes 1, 2-5/  Chcąc mieć świętych kapłanów, głoszących z mocą i miłością – módlmy się za nich! Okazując miłosierdzie -możemy otwierać Królestwo w naszych sercach.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s