
Spóźniona błogosławiona
Nie jestem z tego powodu dumna, ale weszłam do kościoła dopiero na ewangelię. Syn od kilku dni dobija infekcję (niejeden rodzic zgodzi się, że Gwiezdne Wojny przy chorym dziecku to całkiem prawdopodobna i lekka historia). Tak więc, wyszłam z domu, w celu przeżycia niedzielnej Eucharystii. Wynurzyłam się z tych codziennych, powszednich oparów absurdu i zmęczenia, ciągnięta potrzebą i obowiązkiem Spotkania. No i weszłam dopiero na ewangelię.